Dzień rozpoczął się naprawdę ładnie, a pogoda pozwalała na przeprowadzenie kliniki na zewnątrz. Konie od wczorajszego wieczora stały już w stajni, pozostało tylko obudzić wszystkich jeźdźców i można było zacząć przygotowania. Wszystko miało rozpocząć się o jedenastej, w związku z czym około dziewiątej rozdzwoniły się wszelkie budziki, a nasi goście powoli próbowali wywlec się z łóżek. Tyczyło się to głównie Zafiry, która zamiast wstawać i biec do swojego konia, wyłączyła budzik i spokojnie przespała jeszcze kilka minut i prawdopodobnie przespałaby cały trening, gdyby nie Valentina, która przybiegła do niej i obudziła ją brutalnym okrzykiem "wstaaawaaaj!". Spotkaliśmy się na dole w jadalni i ustaliliśmy szczegóły przebiegu kliniki. Ustaliliśmy, że trening zaczniemy o jedenastej. Mieliśmy popracować przede wszystkim nad pracą zadu, ustawieniem głowy. Postanowiliśmy zatem przystąpić do działania. Poszliśmy do stajni, by przygotować konie.
Grupa była spora, więc chwilę trwało, zanim wszyscy znaleźli się na placu z gotowymi końmi. Wsiedli na nie i rozpoczęli rozstępowywawnie. Początkowo prosiłam wszystkich o luźny stęp. Podczas, gdy konie relaksowały się i wyciągały szyje, przygotowywałam się do prowadzenia treningu. Po dziesięciu minutach, gdy wszystkie nowe konie zapoznały się już z otoczeniem i uspokoiły się, poprosiłam o zebranie. Poszło sprawnie - już po chwili wszystkie konie szły w delikatnym ustawieniu i dobrej przepuszczalności.
- Zaczniemy od rozciągnięcia koni. Aby zad dobrze pracował, potrzebny jest rytm i rozluźnienie grzbietu, więc osiągniemy to poprzez ćwiczenia rozciągające. Zaczniemy od łopatki. Pierwsza niech pojedzie Delaney.
Dziewczyna podjechała z luzytanką. Wjechała na ścianę i zaczęła wykonywać łopatkę. Obserwowałam ją dokładnie. Arroyo miała tendencję do zadzierania głowy w sytuacji, gdy wymagano od niej ustawienia szyi do wewnątrz. Tak też stało się tym razem.
- Łydka! Jeśli cokolwiek dzieje się z głową, łydka. Nie szarp za buzię, bo to bezcelowe, jedynie ją zniechęcisz do pracy. Wyprostuj i łydka. Jak wróci na kontakt, spróbuj znowu. Tak, teraz lepiej. Patrz przed siebie i nie przechylaj się do wewnątrz, równo w dosiadzie i patrz gdzie jedziesz, prowadź ją. Delikatna ręka. Tak, dobrze. Dobrze, pochwal i na drugą stronę.
Na drugą poszło im już znacznie lepiej. Arroyo się rozluźniła i ładnie weszła na wędzidło. Kolejna do tego zadania miała być Esmeralda i Fantine. Klacz niestety szła dość topornie, co wynikało z tego, że jest bardzo ciężkim koniem. Podczas łopatki nastąpił mały konflikt interesów, Esmeralda ustawiła ją do środka, a Fantine wygięła jedynie szyję.
- Mniej ręki, więcej łydki. Musi wejść pod siebie zadem, więc łydka. Teraz delikatny impuls zewnętrznej łydki i ustaw jej łopatki na drugi i trzeci ślad. Tak, teraz dobrze. Pochwal i na drugą stronę.
Esmeralda i Fantine radziły sobie bardzo dobrze, jak na to, że klacz była jedynym zimnokrwistym koniem na klinikach. Na drugą stronę pojawił się ten sam problem. Perszeronka bardzo mocno ustawiała się szyją do wewnątrz, a nieco za mocno zostawiała łopatki na ścianie. Przy którejś z kolei próbie jednak wszystko się już udało. Następna była Arabia z Feverem. Tutaj poszło gładko. Ogier bardzo ładnie wykonał ćwiczenie.
- Bardzo dobrze, brawo, tylko trochę mniej ręki. Pozwól mu się samoistnie ustawić, pomagaj mu wodzą, ale nie ustawiaj na siłę, bo to wywoła napięcie potylicy. Dobrze i na drugą.
Na drugą było ciut gorzej...
- Więcej łydki, nie pozwalaj mu odstawiać zadu. Tak pozornie jest mu łatwiej, rozwlecze się i rozciągnie, dzięki czemu ma większą możliwość zejścia w bok, ale to do niczego nie prowadzi, zaraz będzie próbował zejść całkowicie ze ścianki. Łydka wewnętrzna. Zewnętrzna pilnuje, wewnętrzna prowadzi. Tak. Tak, o to chodzi. Pochwal go.
Kolejni czekali już Jo i Avallac'h. Wjechali na ściankę. Poszło im bardzo dobrze. Na obie strony. Właściwie nie miałam się do czego przyczepić. A lubię się czepiać, więc można to wpisać w ich mały sukces na tej klinice. Na następny ogień poszli Hanna i Quiss. Ogier bardzo ładnie wykonywał polecenie, ale Hannę niestety musiałam poprawić.
- Tracisz równowagę, przez co wytrącasz go z rytmu. Musisz zgrać się z jego ciałem i nie pchać na siłę biodrami. Rozluźnij dosiad i pozwól mu się nieść. Podążaj za jego ruchem. Skup się na tym, żeby prowadząc go w łopatce czuć dokładnie każdy krok zadu. Tak, teraz lepiej. Oddałaś mu dosiad, co od razu widać w sposobie jego ruchu. Super! Dobrze! Na drugą stronę i tak samo. Tak, brawo, na tą dużo lepiej. Staraj się pamiętać o tym, żeby podążać za jego ruchem i pozwolić mu się nieść, a nie walczyć z jego mechaniką ruchu. Tak, super, pochwal go.
Następnie przyszedł czas na Zafirę i Saamerę. Arabka ładnie się wygięła i szła w rozluźnieniu. Dobrze wykonywała polecenie. Zafira także ładnie jechała i dobrze wykonywała łopatkę. Zwróciłam im tylko uwagę na to, by prowadziła klacz po trzech śladach, a nie czterech, bo klacz momentami wyginała się aż nadto. Wtedy Ilaria i Tantieu.
- Wjedź na ścianę i poprowadź go spokojnym tempem. Nie pozwól mu rozwlec zadu, cały czas pilnuj, żeby szedł równo. Tak, dobry rytm. Wygięcie ma iść z łopatek, nie z szyi, mocniejsza łydka. Dobrze, zewnętrzna łydka sprowadza, wewnętrzna daje napęd. Tak, brawo. Pochwal go i na drugą stronę. Teraz znowu, łopatka do wewnątrz przesunięta o jeden ślad. Dobrze, super, teraz ładnie się ustawił.
Ostatnia była Valentina i Amazonka. Klacz była przeze mnie trenowana pod kątem wszelkich chodów bocznych, więc znałam jej potencjał i wiedziałam, czego się spodziewać i czego wymagać. Dziewczyna zrobiła kawał dobrej roboty, wyglądali dobrze, ale i tak musiałam się przyczepić.
- Delikatniejsza ręka. Ten koń wykonuje chody boczne od łydki i dosiadu, niepotrzebnie pociągasz ją aż tak za buzię. Zawsze, jeśli cokolwiek się dzieje, pierwsza idzie łydka. Łydka to pedał gazu, a zad to silnik.
Po zakończeniu tego ćwiczenia, zaczęły się kłusy. Początkowo na dość długiej wodzy, by konie mogły spokojnie wyciągnąć szyje i rozluźnić grzbiety. Quiss wprawdzie raz nieco się spłoszył, bo na drzewo obok placu przyleciał jakiś mały ptak, ale Hanna szybko go opanowała i kontynuowała pracę. Poprosiłam, by wykonywali przejścia. Stęp-kłus, kłus-stęp, kłus-zatrzymanie, zatrzymanie-kłus i wszelkie inne kombinacje.
- Przejścia mają same zalety. Pierwszą ważną rzeczą, którą nam dają, jest uwaga konia. Aby poprawnie wykonać te ćwiczenia, koń musi skupić na nas całą swoją uwagę. Jednocześnie uczulamy go na wszelkie zmiany oraz przerywamy monotonność związaną z jednym chodem. Im więcej przejść, tym bardziej koń staje się czuły na pomoce. Początkowo pomiędzy kłusem i zatrzymaniem może pojawić się kilka kroków stępa, jednak powoli skracajmy ten dystans, aby konie mogły przyswoić nowe ćwiczenie. Inną ważną rzeczą, jaką dają przejścia, jest praca zadu. Zmiana tempa wymaga pracy zadnich nóg. Częste przejścia w dół podstawiają zad konia, wzmacniają go. Konie zaczynają wkraczać pod kłodę, dzięki czemu ich ruch staje się dużo bardziej elastyczny. Pomiędzy przejściami wplatajcie wolty, najpierw duże, potem coraz mniejsze. Na woltach dbajcie o wygięcie koni, ale wygięcie osiągnijcie nie poprzez ciągnięcie za wodze, ale przez swój własny dosiad i łydki, wodzami tylko pomagajcie. Zewnętrzna wodza ogranicza, zewnętrzna łydka ogranicza, wokół wewnętrznej łydki zawijamy konia, wewnętrzna wodza wskazuje kierunek. A teraz poproszę was kolejno do mnie na tą ścianę, wykonamy ćwiczenie, które pozwoli jeszcze lepiej skupić na sobie uwagę koni.
Pierwsza podjechała Zafira. Poprosiłam ją o zakłusowanie w narożniku i wjazd na długą ścianę. Ćwiczenie polegało na pojechaniu łopatki do wewnątrz w kłusie, zatrzymania na prostej, cofnięcia o kilka kroków, wykonaniu zwrotu na przodzie, zakłusowaniu i ponownym wykonaniu tego ćwiczenia na drugą stronę. Zafira poprowadziła arabkę na ścianę.
- Pilnuj rytmu. Jeśli tylko nie jesteś pewna, czy klacz idzie w rytmie, policz sobie w głowie wybijany rytm jej chodu, w kłusie na raz-dwa. Tak, teraz dobrze. Patrz gdzie jedziesz, prowadź dosiadem do przodu. Tak, dobrze. Zatrzymanie. Teraz cofnij. Delikatniejsza ręka. Tak. Zwrot. Wygnij jej delikatnie głowę, mając świadomość ruchu na bok utrzymaj równą sylwetkę i zewnętrzną łydką zepchnij zad. Tak, bardzo dobrze, teraz do kłusa i to samo z drugiej strony.
Kolejna podjechała do mnie Arabia i Fever. Ogier od razu nieco się zbuntował, w sumie ciężko powiedzieć dlaczego. Dziewczyna ustawiła mu głowę do łopatki, a on chyba musiał przestraszyć się czegoś w lustrze, bo nagle uskoczył i brykając parę razy, zagalopował. Arabia jednak nie dała się wytrącić z kontroli, szybko skróciła wodze i zatrzymała go. Gdy tylko się uspokoił, poklepała go po szyi i podjechała jeszcze raz.
- Przed chwilą się przestraszył, więc teraz może próbować znowu. Zajmij go sobą, niech nie próbuje nawet patrzeć w stronę tego lustra. Cały czas delikatna łydka ograniczająca, pilnuj wodzy, żeby nie szarpać. Teraz łopatka. Dobrze, ładnie się ustawił. Wypchnij go dosiadem, więcej dosiadu i łydki, mniej ręki. Tak, dobrze. Teraz zatrzymanie. Ładnie się zatrzymał, równo. Teraz podnieś rękę dosłownie centymetr, dwa i wycofaj. Tak, bardzo dobre cofanie. Teraz zwrot. Dobrze, powtórz na drugą stronę.
Na drugą poszło im nawet lepiej. Później to samo ćwiczenie wykonały pozostałe konie. Ogólnie poszło bardzo dobrze. Amazonka trochę się boczyła na dość stanowczą rękę swojego jeźdźca, ale szybko odpuściła i wykonywała ładnie swoje ćwiczenie. Quiss bardzo się starał, choć nie był zbyt skory do ruchu do tyłu. Wyciągnął głowę, zawiesił się na wędzidle i przekrzywił łeb.
- Następnym razem postaraj się nie ciągnąć tak za buzię. Delikatnie podnieś rękę, zamknij dłoń, łydeczka i pójdzie. Spróbuj jeszcze raz.
Przy drugiej próbie się udało. Wtedy przyszedł czas na Fantine. Klacz wykonała ćwiczenie poprawnie, choć brakowało jej nieco elastyczności. Poleciłam Esmeraldzie wykonywanie częstszych przejść oraz pracy na małych kołach. Mimo swojej masy jednak siwka radziła sobie bardzo ładnie. Arroyo jako koń barokowy z natury ma ładny ruch w chodach bocznych, dobrze się ustawia i tak było też tym razem. Nie mogłam jej nic zarzucić. Zwłaszcza, że znała to ćwiczenie i była na nie przygotowana. Tantieu i Avallac'h wykonali je poprawnie, zwroty wyszły naprawdę dobrze, a łopatka została wykonana poprawnie.
- Dobrze, teraz zaczniemy galop. Najpierw niech każde z was na spokojnie na długiej wodzy zagalopuje na ścianach. Pozwólcie koniom wyciągnąć grzbiety i szyje. To będzie też dla nich nagroda za poprzednie ćwiczenie. W galopie wysiadywanym oddawajcie wodze do żucia z ręki.
Ćwiczenie wydaje się dość banalne, jednak z doświadczenia wiem, że konie, które rzadko ćwiczą na tak luźnej wodzy w galopie, mogą mieć problemy z utrzymaniem równowagi w niskim ustawieniu. W przypadku tej grupy jednak każdy koń w mniejszym lub większym stopniu wykonał polecenie poprawnie. Po takim zagalopowaniu na obie strony, poleciłam zebranie wodzy. Konie miały za zadanie teraz ładnie się podstawić, zejść na kontakt i zmieniać tempo. Na krótkich ścianach skrócenie, galop niemal w miejscu, na długich dodanie. Kolejne ćwiczenie o wielorakim znaczeniu. Z jednej strony skupia uwagę konia na jeźdźcu, z drugiej - poprawia przepuszczalność, wymaga od konia podstawienia zadu i wyraźniejszej pracy nóg oraz zwiększa jego czujność.
Po kilku seriach takiego galopu, poprosiłam grupę o przejście do kłusa, a następnie do stępa. Mimo, że trening wcale nie był ciężki, większość koni była spocona, a to głównie ze względu na bardzo silne angażowanie zadu oraz pracę mięśni na wygięciach i łukach. Po chwili rozstępowali konie. Pierwsza część kliniki została zakończona. Na następny trening planowałam dla grupy ćwiczenia na drągach oraz dalszą pracę nad samoniesieniem się konia.