Była piękna pogoda, słońce przyjemnie grzało po mroźnej zimie. Siedziałam od dłuższego czasu w boksie Golda rozmawiając z Detalli i Mateuszem, którzy również przyszli szybciej do stajni. Zabrałam się już za czyszczenie mojego karosza, zanim przyszła reszta przygotowywać konie na trening. Nasi goście również zajęli się swoimi końmi. Cara razem z Haną pojawiły się, gdy zanosiliśmy szczotki z powrotem do siodlarni. Szybko uwinęły się z oporządzeniem, byśmy mogli siodłać wierzchowce. Southland była spokojna i grzecznie stała podczas siodłania. Wyjrzałam z boksu sprawdzając, czy pozostałe konie również są gotowe. Fonseca stała już w pełnym ekwipunku, Mateusz właśnie podpinał popręg R-Star, Vijay uspokajał nieco zdenerwowaną Error 53, która najwyraźniej znalazła wspólny język z naszym Sugarem, równie brojącym koniem. Targaryen spokojnie stał na korytarzu łypiąc tylko na Rhinebacka, który ciekawsko wyciągał łeb w jego stronę. Gold też był prawie gotowy, więc po 5 minutach ruszyliśmy na ujeżdżalnię.
Na dworze było tak ciepło, że grzechem byłoby korzystać z hali. Wpuściłam wszystkie konie na ujeżdżalnię, gdzie dociągnęliśmy popręg i wyregulowaliśmy strzemiona. Wsiedliśmy na nasze wierzchowce.
- Targaryen pierwszy! Za nim Gold i Sugar, potem R-Star, Error i Fonseca! – Ustawiłam kolejność czekając aż jeźdźcy ustawią konie w zastępie na ścianie. Southland spokojnie przyglądała się koniom i nie ruszyła, puki nie zadziałałam łydką. Puściłam luźno wodze, by klacz mogła się rozluźnić i wyciągnąć, kroczyła energicznie i reagowała na pomoce dosiadem i łydkami, nie musiałam więc jej kontrolować dłlońmi. Fonseca przede mną nie była tak rozluźniona, jednak spokojnie obserwowała otoczenie, a na Southland przestała zwracać uwagę zdając sobie sprawę, że jest zupełnie niegroźna. Error otoczona przez znajome klacze nie denerwowała się, uważnie słuchała sygnałów. R-Star trzymała się w nieco większej odległości od karosza, który w stajni miło nastawiony do klaczy, na jeździe wydawał się być zaniepokojony i w sumie nie wiadomo było, czy nic mu do głowy nie strzeli. Gold grzecznie szedł pod Haną obserwując czujnie Targaryena. A sam kasztan dobrze czuł się jako czołowy żywiołowo idąc naprzód. Po kilku minutach przyszedł Hiro i Kevin, którzy zajęli się ustawianiem drągów na rozgrzewkę, cavaletti i przeszkód. Na sygnał Hiro przeszliśmy do kłusa. Konie chętnie przyspieszyły. Chyba nie tylko nam udzielało się słońce, konie również były chętne do pracy. Zebrałam nieco wodze, jednak klacz w dalszym ciągu nie była na kontakcie. Targaryena energia trochę za bardzo ponosiła, aczkolwiek Sabina potrafiła nad nim zapanować i uspokoić ogiera.
Po kilku ćwiczeniach w kłusie jak wężyki, wolty, zmiany kierunków i tempa podczas wykonywanych ćwiczeń przeszliśmy do galopu zachowując nieco większe odległości, by konie na siebie nie powpadały. Kasztan miał żwawe tempo, jednak reszta koni bez problemu za nimi nadążała. Gold i Sugar, jako znacznie niższe konie, a tym samym mniejszym wykroku mocno wyciągały chód. Error dalej była niespokojna, R-Star rozluźniła się i ładnie szła pod siodłem. Fonseca również, zwrócone uszy w stronę Detalli były dowodem na koncentrację klaczy. Skróciłam wodze działając delikatnie łydką. Karoszka świetnie galopowała.
Po kolejnych ćwiczeniach w galopie zaczęliśmy pokonywać drągi i cavaletti. Na początku po prostej, a chwilę później najeżdżaliśmy z ósemki, na której trener ułożył przeszkody. Następnie niskie koperty, a potem chwila odpoczynku i zapamiętywanie kolejności przeszkód na parkurze z drugiej strony ujeżdżalni.
Pierwsza 80cm stacjonata, najazd po łuku na 95cm okser i po 6 fulach 100cm stacjonata. Dalej 100cm okser, czerwona stacjonata 95cm i 110cm okser. Potem 105cm tripple bare i 115 cm stacjonata z podmurówką, która mogła nieco przerazić konia. Przeszkód było sporo, jednak kolejność nie była trudna do zapamiętania.
Pierwszy Taragryen. Ogier pewnie najechał na pierwszą przeszkodę, dwie kolejne również nie były dla niego problemem. Na okserze średnio się złożył, jednak skoczył z zapasem, więc nawet nie zahaczył nogą o drąg. Mocno się wybijał, a od razu po lądowaniu łapał równowagę. Na ostatniej stacjonacie nieco się wahał, jednak skoczył bezbłędnie.
Następnie Gold. Kuc świetnie sobie radził, był szybki i ładnie reagował na pomoce. Para jednak nie dogadała się na 6 przeszkodzie, przez co omal nie doszło do zrzutki. Kasztan jednak mocno podciągnął nogi i puknął o drąg, który w dalszym ciągu trzymał się na odkosie. Podmurówka za to nie zrobiła na nim żadnego wrażenia i skoczyli ją bez błędu.
Sugar trochę zbyt podekscytowany zaliczył zrzutkę już na pierwszej przeszkodzie. Nie zrażony błędem pewnie galopował na okser. Cara musiała mocno go przytrzymywać, ponieważ zaraz po lądowaniu miał zamiar nieźle się rozpędzić, a z pewnością nie dałby rady prawidłowo się wybić. Cały przejazd był niemal bezbłędny, wbrew pozorom nie jaskrawa, nie łatwa podmurówka okazała się być najtrudniejsza, a tripple bare, na którym wybił się za wcześnie. Uratował jednak skok i skończył przejazd z jedną zrzutką.
R-Star skoncentrowana na pomocach Mateusza posłusznie zebrała się przed przeszkodą. Idealnie wymierzyli odskok miękko lądując. Gotowa po lądowaniu na kolejny najazd na lekką łydkę nieco przyspieszyła, chłopak jednak cały czas ją kontrolował pilnując, by nie przesadziła. Klacz świetnie przejechała cały parkur bez żadnego błędu.
Error 53 zdenerwowana nieco przez zaczynającego szaleć Sugara odrobinę niepewnie galopowała na pierwszą stacjonatę. Mimo, że nie złożyła się idealnie siła klaczy pomagała jej wybić się wyżej skacząc z zapasem i nie dotykając w ogóle drągów. Vijay pozwolił jej nieco bardziej się rozpędzić i włożyć w skoki jeszcze więcej energii. Koń idealnie reagował na pomoce, zwracając uszy w stronę przeszkody oceniając najazd. Odskok na tripple bare wyszedł jednak nieco płasko i o ile przednie nogi udało jej się wystarczająco dobrze podciągnąć do brzucha, tak tylne zawisły jej i zrzuciła ostatni drąg. Stacjonata jednak na szybko, klacz szybko pozbierała się po nieudanym skoku ładnie baskilując i miękko lądując.
Fonseca na każdej przeszkodzie potrafiła odpowiednio się złożyć, by pokonać przeszkodę bezbłędnie. Nie skakała z tak dużym zapasem jak Targaryen, jednak wychodziło jej to bez wysiłku lekko szybując nad drągami. Odważnie najeżdżała na przeszkody, nieco straciła rytm na przedostatnim zakręcie, jednak szybko odzyskała równowagę. Ostatnia przeszkoda również bezproblemowo została pokonana przez tą parę.
Na końcu Southland. Popędziłam klacz, która od razu zagalopowała na lekkie pomoce. Miała przyjemne, miękkie chody i nawet w skokach zbytnio nie wybijała. Przejazd był nieco wolniejszy, jednak rytmiczny i w dalszym ciągu energiczny. Przed stacjonatą kończącą przejazd dodałam więcej łydki, by bardziej ją pobudzić i dodać odwagi. Klacz posłusznie skoczyła nie popełniając błędu na żadnej przeszkodzie, chociaż na jednym z okserów mocno zahaczyła o drąg, który cudem zatrzymał się na swoim miejscu.
Po przejazdach jeszcze chwila galopu i kilka pojedynczych przeszkód do 120cm, z którymi konie doskonale sobie radziły. Następnie kolejne ćwiczenia w kłusie, niziutkie cavaletti i koperty, przez które wystarczyło po prostu przejechać. Pogimnastykowały się również na kopertach po kole najeżdżając na nie z różnych stron i ósemkach. Potem stęp, poluźniłam nieco popręg South, dałam jej długie wodze i pochwaliłam.
Wszystkie konie dobrze się spisały, widać było, że mają dużo zapału i chęci. Starały się, były skoncentrowane i w miarę spokojne nawet przy obcych sobie koniach.
Wyjechaliśmy z ujeżdżalni, część wróciła do stajni, ja jednak postanowiłam oprowadzić klacz dookoła, by dobrze się rozstępowała. A następnie zaprowadziłam ją do jej boksu nagradzając ulubionym przysmakiem, czyli marchewką. Poczęstowałam również pozostałe rumaki, które chętnie wystawiały łby domagając się smakołyku. Gdy wszystkie prace w stajni były zrobione udaliśmy się do mieszkania na kolację.