Następnego dnia także postanowiłyśmy zabrać Ness na trening, licząc, że będzie nieco spokojniejsza po wczorajszym wysiłku. Ale oczywiście nasze nadzieje szybko zgasły, kiedy Ruda zaczęła się rzucać przy czyszczeniu. Była zapięta na dwóch uwiązach na środku korytarza i wzbudzała ogólną sensację swoim histerycznym rżeniem.
Na szczęście Nash był w pobliżu i tak jak wczoraj pomógł nam ogarnąć tę diablicę. Poszło sprawnie i szybko, a już po może trzech minutach małpa była gotowa do pracy.
Zaprowadziliśmy ją na halę, a że Nashville ciągle był z nami, to klacz zachowywała się jak aniołek. Sky zwinnie wskoczyła na grzbiet i delikatnie ściągnęła wodze, by za chwilę ruszyć żwawym stępem.
- Zostajesz prawda? - zapytałam. - Bo boję się o jej życie, kiedy ta zołza jest sobą.
- Jasne, mogę zostać.
Usiadł sobie na trybunie, podczas gdy ja stałam przy drzwiach. Klacz zachowywała się cudownie. Była absolutnie grzeczna i współpracująca. Poruszała się raźno do przodu, bez żadnych buntów i nieprawidłowości. Chętnie wjeżdżała na wolty, czy serpentyny. Z równie dużym zaangażowaniem zatrzymywała się i cofała by wykonać zwrot na zadzie bądź przodzie. Lepiej wychodził jej ten pierwszy, więc Sky jakiś czas ćwiczyła z nią drugi, aż w końcu wyszło im to naprawdę ładnie. Kręciły się po calutkiej hali, co jakiś czas zmieniając tempo. Czasami maszerowały, czasami po prostu szły, a czasami spacerowały na luźniejszej wodzy. Ness nigdy nie miała nic przeciwko, żeby po takim stępie swobodnym się ładnie z powrotem zebrać i przyspieszyć.
Pierwsze zakłusowanie wyglądało nieźle, chociaż nie perfekcyjnie. Natomiast w wyższym chodzie klacz poruszała się przepięknie. Jej kłus był naprawdę wydajny i było na co popatrzeć. Szła zebrana i z zaangażowanym zadem. Fajnie się już rozluźniała i reagowała na polecenia amazonki. Co i rusz wykonywały jakieś ćwiczenie w kłusie, dużo pracując na łukach. Ness lubiła gdy coś się działo i mogła się teraz spełnić jako zwinna arabka.
Kiedy już pobiegały sobie w obie strony zaczęły ćwiczyć przejścia stęp-kłus-zatrzymanie-kłus. Właściwie Ness nie miała z tym problemów. Raz czy dwa się pomyliła, ale myślę, że to raczej wina zbyt słabego impulsu. Sama klacz była na tyle rozluźniona i chętna do działania, że na odpowiedni sygnał zareagowałaby bezbłędnie. Później przeszły do ustępowania od łydki. Klaczka bez sprzeciwów przystąpiła do działania, a Sky uważała, by przekazać jej odpowiednie wskazówki. Wychodziło im to świetnie. Ness nie myliła się, poruszała się w odpowiednim ustawieniu, zachowując ten pęd ruchu do przodu, nie zamierzała zwalniać. Po dwóch udanych próbach chwila przerwy w stępie, a później chwila galopu.
Widać było, że Ruda ma ochotę się wyszaleć i Sky jej na to pozwoliła. Po ładnym przejściu dodała łydki i zachęciła klacz do szybszego tempa. Ta z radością na to przystała i śmignęła do przodu po pierwszym śladzie. Taka kontrolowana dzida trwała trochę ponad trzy okrążenia i zakończyła się serią wesołych bryków. Następnie zmieniły sobie kierunek poprzez lotną na przekątnej i już normalnym tempie w zebranym galopie pobiegły dalej. Niedługo później wjechały sobie na mniejsze koło, ale Ness poruszała się tak świetnie, że nie było potrzeby pracować tam dłużej. Zaczęły ćwiczyć sobie zagalopowania ze stępa, ale tutaj też nie było żadnych problemów. Klacz potrafiła wykonać takie przejście bardzo płynnie. Przeszły więc do lotnych, które wychodziły równie dobrze. Może z początku klacz robiła to trochę zbyt ekspresyjnie, ale bardzo szybko odpuściła i później było już idealnie.
Sky postanowiła poćwiczyć jeszcze trawersy i rewersy, więc zwolniła do kłusa i zabrała się do roboty. Ness rozumiała wszystko i polegała na amazonce, która wysyłała jej bardzo jasne sygnały. Dzięki temu obydwie figury wychodziły tej parze niemal perfekcyjnie. Po chwili przerwy wjechały sobie kłusem na linię środkową i zaczęły przejeżdżać jakiś program z klasy P. Był kontrgalop, oraz rzucie z ręki – z tym pierwszym Ness miała lekki problem, ale to drugie wyglądało w jej wykonaniu znakomicie. Podobało mi się to jaka klacz jest dokładna i skupiona na zadaniu. Nie biegła na odwal się czy byle jak najszybciej to zrobić. Owszem, jej tempo był dynamiczne, ale widać było, ze jej nastawienie jest pozytywne. Przejeżdżała rysunek z zaangażowaniem i godną podziwu koncentracją.
Na koniec Ness została pochwalona i na luźnych wodzach stępowały sobie po całej hali przez jakieś 5 minut. Później odprowadziliśmy klacz do boksu, Nash zabrał sprzęt, a Sky i ja dałyśmy jeszcze Rudej parę smakołyków w nagrodę.