Ojej! Co to było!! Na początku chciałabym wszystkich przeprosić... Byłyśmy razem z Alex strasznie zabiegane... Ja studiuje w weekendy (oczywiście na kierunku jeździeckim :) ), prowadzę teraz częstsze treningi naszych koni, pod wspanialymi jeźdzcami, muszę też cześciej siedzieć za biurkiem, teraz jeszcze zamieszanie z Cedryką, ponieważ nasze wspaniałe źródło internet bez którego mało co możemy zrobić za biurkiem po prostu siadło :/ Alex nie lepiej... Studia... Ach jest jeszcze jedna sprawa... Siostra chce rozwijać się dalej w weterynarii i niestety... W ten weekend wyjeżdża na wspaniałą uczelnię do Włoch... Jednak zostaje z nami jeszcze teraz... Ktoś będzie musiał wziąść się za dokumenty i zasiąść za biurkiem... Chyba będę musiała kogoś zatrudnić.
Hyyyy!!! Muszę jeszcze przecież lecieć po Ruskę! Ach... Prosiła mnie żebym po nią przyszła bo może zaspać xD No tak przecież w stajni musimy być już o 6!! Wprawdzie spod stajni wyjeżdżamy dopiero ok. 10, ale Ruska i Ann chciały być u nas prędzej no wiecie... jeszcze poplotkować przy kawie :3 Ann przyjedzie na razie sama razem z końmi wszystkich którzy biorą udział z jej stajni. Ann miała jeszcze przyjechać razem z Alex jednak Alex przyjedzie dopiero później z resztą. Czyli rano mamy czas tylko dla nas trzech. Moja siostra pewnie jeszcze śpi, ale spokojnie, ustawiłam jej budzik na siódmą :) Powiedziała że powinna się wyrobić . Ja już szykuje wóz z przyczepą, ponieważ jakoś konie Ruska musi zabrać. Och! Już do niej jade bo przecież Olivia musi jeszcze pewnie wstać xD
Kiedy dojechałam pod piękne Rosewood Ranch zaczęłam kilka krotnie naciskać na klakson. Wszystkie zwierzaki się poderwały, ale kiedy poznały, że za kółkiem nie kto inny jak Mila (a ja to bym się na ich miejscu zaniepokoiła xD) od razu się uspokoiły. Na moje zdziwienie ze stajni wyskoczyła uśmiechnięta Olivia. -Ruska nie śpisz???
-A nie! Przygotowywałam już konie do transportu. OO widze, że masz akurat wielka przyczepę to od razu zapakuje wszystkie :)
-Ok pomogę Ci!
Razem z Ruską wprowadzałyśmy kolejno wszystkie konie, które miały jechać w teren.
Ja wprowadzałam Libretta'e i mojego ulubionego Moet'a. Ruska wzięła ze sobą na początku swojego Ragnarok'a a w drugiej kolejce zajęła się Irieskiem którego miał dosiadać Rayan. Żaden z koni się nie opierał tylko Ragnarok z rana wolał zająć sie trawką, przez co Ruska miała z nim drobne problemy.
Pełne dobrego humuru ruszyłyśmy do Cedryki. Podróż minęła nam szybko i bardzo przyjemnie. Na miejscu zaczęłyśmy wyprowadzać konie z przyczepy.
Kiedy zrobiłyśmy już wszystko była 6:08. Poszłam do kuchni nastawić wodę na herbate. Kiedy już ściągnęłyśmy nasze bluzy (z rana jest strrrrasznie zimno!) zza okna usłyszałyśmy hałas.
-O Ann właśnie przyjechała!!!
Oczywiście pomogłyśmy jej z końmi. Kiedy weszłam do przyczepy ujrzałam śliczną Summer. Od razu ją sobie zaklepałam do wyprowadzenia. Może ją wydzierżawie? Ale kiedy już wszystko się u nas rozejdzie i wyjdziemy już na 100 % na całkowitą prostą. Jeszcze porozmawiam z Ann.
W końcu mogłyśmy zasiąść przyciepłej kawie i szarlotce którą piekłam dzień wcześniej z Alex. Wyszła przepyszna.
Zdążyłyśmy sobie chwilkę porozmawiać, aż nagle usłyszałyśmy donośny głos z góry. Po schodach schodziła zaspana Alex która oczywiście miała do mnie pretensje, że wraca późno ze szkoły i jeszcze musi tak wcześnie wstawać.
Kiedy już objaśniłam siostrze, że to dziś nasz wielkki teren, od razu się uspokoiła.
Zanim Alex się wyszykowała była już 8:30 i wszyscy zaczęli się do nas zjeżdżać.
Ekipa z RR przyjechała razem oraz reszta z BS również jednym samochodem.
Zaczęły się wielkie przygotowania. Wszyscy zaczęli zajmować się swoimi końmi w stajni. Każdydokładnie czyścił swoje konie. Kiedy prawie równocześnie wszyscy wyszliśmy z boksów zmierzając do siodlarni wpadłam na pewien pomysł . :)
- Ej! Poróbmy sobie zdjęcia z terenu! Alex! Ta moja xD Dawaj aparat!
Tak zaczęliśmy robić sobie wszyscy zdjęcia z naszymi konisiami :)
A jak to wyszło, że prawie straciłam włosy? Rubin chyba poczuł mój jabłkowy aromat włosów xD Zaczął je rzuć a ja nic o tym nie wiedziałam xD
Noi nagle wybuchło zamieszanie...
- Gdzie ochraniacze Summer?
- Ej to mój czaprak!!
- Mila, Aaaale to przecież siodło ujeżdżeniowe!
Takie komentarze padały co chwilę. Wszystko leżało wszędzie. Przed wyruszeniem terenu musieliśmy przecież wszystko ogarnąć. Zaczęliśmy sprzątać.
Nasze konie były już rozgrzane i gotowe do wyruszenia w teren.
- Za 5 minut 10! Uwaga czytam kolejność zastępu!!!
Rolę czołowego konia podejmie Out wraz z Alex M.. Ja będę jechała obok Alex i About'a. Będę musiała nad wszystkim zapanować więc czasem będę do każdego dojeżdżała :) Za Ottem pojedzie Ann i Coyote. Następnie jechać będą: Ruska i Ragnarok, Valentine i Libretta, Alex i Musical Lux, Jack i Summer Love, Harry i Mysterious Rose, Sky i Moet II, Rayan i Iriesco będą zamykali zastęp.
Po wyczytaniu informacji była już 10! Wszyscy wsiedliśmy na konie na hali. Ustawialiśmy się już w zastęp i znowu wielkie zamieszanie! I wyszło na to, że musiałam jeszcze raz odczytywać informację.
No i w końcu jedziemy!!! Podjechałam do siostry.
- Alex wiesz gdzie ich prowadzić. Ja będę się Ja na nim tutaj obok każdego kręciła.
Powoli zakręciłam do tyłu i podjechałam do Ruski.
- Dalej Ragnarok do kłusa!
- O coś słabo wam dziś idzie... Jego pierwszy teren?
- No właśnie wiem... Dziś cały dzień jest roztrzepany... Jest u nas nowy i jade na nim pierwszy raz w teren :/
- Dacie sobie rade! Bardziej się martwie o Librette... Jest niespokojna.
- Uwaga zastęp! Na tej prostej będzie szybszy galop! Jeśli coś będzie się działo krzyczcie wyraźne STOP!
Podjechałam kłusem do siostry.
- Bądź czujna ;) Ja jade na sam koniec bo coś czuję, że Iriesko może coś wywinąć.
Zawróciłam na sam koniec i wjechałam z Cedryką za Rayan'a.
Słyszałam krzyk Alex:
- Uwaga GALOP!
I ruszyliśmy galopem. Uwielbiam galopować na tej mojej kochanej Cedryce. Już na początku widziałam, że Valentine jest troszkę spięta i bardzo się o nią martwiłam. Bałam się, że kiedy Libretta jej zaszarżuje ona nie da sobie rady.
Na razie ciągnęłam się jeszcze za Irieskiem kiedy on machnął 2 razy łbem i poderwał się do galopu. Szybko pogoniłam klacz. To były niezapomniane chwile kiedy stało się coś nieoczekiwanego... Out zaczął kombinować Alex. On odeszła na bok i krzyknęła do Ann:
- Poprowadź kawałek ja go uspokoje!
Ann nawet nie wiedziała gdzie jechać a ona dała jej prowadzić xD
Ann zarządziła spokojny kłus a ja do niej podgalopowałam.
- Słuchaj ja poprowadzę zwolnij.
Wjechałam przed Coyot'a i przeszłam do lekkiego galopu. Nagle musiałam gwałtownie wszystkich zachamować, a Cedryka troszke się spłoszyła ponieważ kilkadziesiąt metrów przed nami wyskoczyła rodzina sarenek.
powoli przeszliśmy do kłusa. Nagle usłyszałam donośne wołanie PRRRR.
Okazało sie, że Libretta zawróciła w stronę stajni i poniosła Valentine tak że ona z niej spadła. Alex szybko ponagliła Otta do szybszego biegu i ruszyła za klaczką.
Valentine jakoś się pozbierała jednak wszyscy czekaliśmy na Alex.
Na szczęście zza drzew wyłoniła się ona z Librettą.
UFO szybko na nią wsiadła i mogliśmy jechać dalej.
- Uwaga zaraz stroma górka w dół!
Wszyscy zwolnili do stępa i zachowali odpowiednią postawę podczas schodzenia z górki. Nieobliczalny (=D) Coyote podczas tej trudnej operacji musiał oczywiście kopnąć Ragnaroka. Gdybyście widzieli wtedy minę Ruski! Dziewczyny zaczęły się nawzajem śmiać. Wjechaliśmy na szerokie pole. Nikt nie wiedział gdzie jesteśmy. Z Alex kazaliśmy zachować im spokój ponieważ my wszystko mamy zaplanowane.
- Uwaga na tym polu do tamtej drogi dziki galop!!! Jakby coś się działo to STOP!
Na szczęście nic się nie zadziało i doprowadziłam zastęp ostrym galopem do końca pola.
Każdy był zaskoczony kiedy słyszał z dala szum wody.
-Uwaga za chwilkę finał terenu!
I mówiąc to wjechaliśmy na przepiękną kolorową łąke. Naszym oczom ukazał się zapierający dech w piersiach widok.
Spadający w dół stawu wodospad. Raj dla oczu.
- No to co? Ściągamy siodła, przywiązujemy konie i czas coś zjeść! - po czym wskazałam na idealne miejsce na polanie.
Kiedy już zjedliśmy przygotowane prze ze mnie kanapki i sałatki już zachodziło słońce.
- Ej nie powinniśmy już wracać? Robi się ciemno...
- Spoko Sky. Ścigamy się do wody i wracamy ! Co wy na to?
Wszyscy poderwali się z miejsca i wsiedliśmy na konie.
Każdy galopem ruszył do stawu.
Plusk był ogromny. Nie byłam w stanie określić kto wygrał więc dla każdego był remis.
- Pora wracać!
Droga do domu minęła nam spokojnie oprócz spotkania zabłąkanego zajączka i głośnego rżenia Moeta kiedy usłyszał sowę. To było niezapomniane....
Kiedy już załatwiliśmy wszystko z końmi było już po 22. Było meeega ciemno!
- A może przenocujecie u nas na sianie???
Każdy chórem krzyknął OCZYWIŚCIE!
Koce przygotowaliśmy już rano ponieważ taki był plan na dziś.
No oczywiście dziewczyny na sianie na samej górze a chłopaki na dole :D
Kiedy chłopaki już dawno spali nam oczywiście wtedy przychodziło najwięcej pomysłów go głowy.
Zeszłyśmy po cichu na dół i każdego z chłopaków wysmarowaliśmy ich twarze w paście do zębów. Cudem nikt się nie obudził... Cóż poczekamy do rana =D
Już zmęczone usnęliśmy.
Każda z nas uważa dzisiejszy dzień za udany :)