Zafira wyprowadziła osiodłanego już Winchestera ze stajni i skierowała się z nim w stronę toru wyścigowego znajdującego się za padokami. Samo dojście do celu potraktowała jako szybką rozgrzewkę dla ogiera i na miejsce dotarli mieszając energiczny kłus z galopem. Kasztan wydawał się zachwycony perspektywą nadchodzącego treningu i wyraźnie czuć było, że spieszy mu się na tor. Zafira wyjechała z nim na pożądane miejsce kompletnie rezygnując z boksu startowego. Kontynuując rozgrzewkę z kłusa popędziła ogiera do szybkiego i mocnego galopu. Co jakiś czas popędzała konia, któremu od czasu do czasu zdarzało się gubić rytm. Objechała jedno duże okrążenie, następnie pozwoliła Winchesterowi na odrobinę kłusa i znów przyspieszyła do galopu. Po jeszcze dwóch rozgrzewających okrążeniach zdecydowała się na ostateczny przejazd na odległość 1500 metrów.
Tym razem wjechała do boksu startowego. Winchester na jej znak wystrzelił jak torpeda bardzo ją tym zaskakując. Nie spodziewała się u niego aż takiego entuzjazmu. Dziewczyna patrzyła przed siebie i pomagała kasztanowi utrzymywać prawidłową prędkość oraz linię toru. Czuła pod sobą napięte mięśnie wierzchowca, które były źródłem jego zawrotnej szybkości. Winchester pokonał 800 metrów i przyspieszył niespodziewanie znajdując w sobie jeszcze więcej energii. Dobrym cwałem pokonywał resztę trasy, lecz około 200 metrów przed końcem stracił na prędkości z powodu lekkiego potknięcia. Do mety dojechał już odrobinę wolniej, jednak Zafira i tak była z niego bardzo zadowolona. Szybko pozbierał się po błędzie i zaprezentował swoją umiejętność błyskawicznego przyspieszenia i odzyskiwania szybkości. Dziewczyna poklepała ogiera i wolnym kłusem zjechała z toru. Dzień był dość upalny i nie chciała przy takiej temperaturze męczyć konia, zwłaszcza że i tak trening, choć krótki, poszedł mu bardzo dobrze. Ruszyła w stronę stajni, by zostawić tam ogiera na zasłużony odpoczynek.