002. Trening z Zafirą w Selman Arabians - 20.12.2012

Weszłam i zamknęłam bramę. Stanęłam na środku, podciągnęłam pas do lonżowania o jedną dziurkę, wyregulowałam wypinacze, na razie w miarę luźno i odesłałam Jakartę na ślad. Najpierw chwilę stępował z wyciągniętą głową. Potem zmieniłam kierunek i dałam znak do kłusa. Kłusował przez około 5 minut. Zwolniłam do stępa, a potem zatrzymałam. Podeszłam do niego i podciągnęłam wypinacze tak,żeby chodził ładnie zganaszowany. Był już do tego przyzwyczajony i bardzo ładnie chodził.
Zmieniłam kierunek i Jakarta zakłusował. Po minucie dałam mu znak do galopu. Na początku trochę szarpnął, ale po chwili już ładnie galopował. Kilka minut wolnego galopiku, potem kłus i znowu galop. Ogierkowi ładnie wychodziły takie przejścia. Potem zwolniłam do stępa, podeszłam do bramy i przywiązałam Jakartę. Szybko ustawiłam na śladzie trzy drągi, które wcześniej leżały na środku lonżownika. Odwiązałam ogiera, popuściłam wypinacze i odwróciłam go głową do drągów. Popatrzył na nie bez większej ekscytacji. Przeszłam z nim przez drągi najpierw w stępie, a potem w kłusie. Następnie poprosiłam go o wykonanie tego samego ćwiczenia, ale na lonży. Ładnie podnosił nogi i wydłużał sylwetkę nad każdą przeszkodą. Po kilkukrotnym przejeździe, w obie strony, zwolniłam go do stępa i skróciłam lonżę tak, żeby już nie przechodził przez drągi. Stępował tak parę minut. Gdy już ochłonął otworzyłam bramę i zaprowadziłam ogierka do boksu.
Tam ściągnęłam z niego wypinacze, pas do lonżowania i kawecan. Założyłam mu kantar i przetarłam grzbiet. Później dałam mu marchewkę, poklepałam i wyszłam z boksu. Zaniosłam cały sprzęt do siodlarni.
- Matko, ale bajzel! – załamałam się, gdy otworzyłam drzwi siodlarni.
Dwie godziny spędziłam na sprzątaniu. Musiałam odwiesić kantary, kawecany i ogłowia na odpowiednie wieszaki. Czapraki wietrzyły się na dworze, więc musiałam je wszystkie poskładać i położyć na odpowiednie stojaki. Później jeszcze pozwijałam owijki, pozbierałam ochraniacze i poukładałam kaski. Na koniec zamiotłam całą siodlarnię.
- Kamil, weź potem wypuść młodzież na padoki, jak już ochłoną po treningach – powiedziałam i poszłam pomagać w sprzątaniu boksów.