Silver już na dobre zadomowił się u nas, więc Antek postanowił dziś na niego wsiąść i sprawdzić jak arab pracuje. Chłopak chciał poznać konia i przeprowadzić z nim tzw. trening zapoznawczy. Dla towarzystwa postanowiłyśmy z Magdą również wziąć jakieś konie na trening ujeżdżeniowy. Tymi wybrańcami okazały się być Honor i Quasimodo. Ten pierwszy został wybrany, ponieważ obecnie jest to ulubiony koń Magdy, a ten drugi dlatego że ponoć są z nim ostatnio jakieś problemy na tle wychowawczym. Gośka mówiła coś o zagalopowaniach na złą nogę i sztywności. Sprawdzimy.
Około 10 każde z nas poszło po swojego rumaka. Wszystkie dały się bez problemu złapać i zaprowadzić pod stajnię. Przy czyszczeniu i siodłaniu również był spokój, więc w miarę szybko każde z nas siedziało na swoim koniu w pełnej gotowości. Poczekaliśmy jeszcze aż Magda wydłuży sobie strzemiona, po czym ruszyliśmy na ujeżdżalnię. Honor wysunął się na prowadzenie, bo Silver jechał tędy pierwszy raz, a Quasi udawał że czegoś się boi. Zebrałam jednak wodze, mocniej zadziałałam łydkami i cmoknęłam na wałacha. Jeszcze przez chwilę nie był przekonany, więc lekko stuknęłam go batem za łydką. Quasi ruszył w końcu do przodu za swoim srokatym kolegą. Cała ta sytuacja trochę zdenerwowała Silvera, ale arab starał się trzymać klasę i ruszył za Quasim.
Gdy dotarliśmy na ujeżdżalnię, każde z nas zabrało się za samodzielną rozgrzewkę. Antek i Silver skupili się na tym, żeby się lepiej poznać. Arab był początkowo spięty w nowym miejscu i pod nowym jeźdźcem, ale szybko przyzwyczaił się do nowej sytuacji i dość ładnie dogadywał się z Antkiem. Może poza faktem, że chłopak był zdecydowanie zbyt wysoki na araba i wyglądał na nim dość śmiesznie.
Po rozstępowaniu koni ruszyliśmy kłusem. Quasi faktycznie był sztywny i niechętny do ruchu na przód. Po upewnieniu się, że nie koleje poluzowałam lekko wodze i jechałam tinkera mocno do przodu łydkami. Początkowo musiałam lekko użyć bata, ponieważ Quasi miał w poważaniu moją łydkę. Po chwili na szczęście się obudził i zaczął pracować tak jak powinien. Poćwiczyłam z nim przejścia oraz zmiany tempa. Na początku szło nam to opornie, ale po jakimś czasie Quasimodo się obudził i zaczął współpracować.
Magda i Honor skupili się na przejściach oraz kołach i woltach w kłusie. Wałach szedł ładnie pod dziewczyną i widać było że tworzą bardzo zgraną parę. Srokacz opierał się ładnie na wędzidle, a Magda kierowała nim bardzo lekkimi sygnałami. Honor błyskawicznie reagował na wszystkie polecenia i wyglądał na bardzo zrelaksowanego, ale jednocześnie zainteresowanego treningiem.
Antek i Silver pracowali nad ciągami oraz łopatkami w kłusie. Silver ładnie pracował, choć widać było że jest lekko niepewny pod nowym jeźdźcem. Antek starał się jak mógł żeby dodać arabowi otuchy i widać było że Silver powoli się otwiera i uspokaja. Chłopaki pojeździli jeszcze przez chwilę kłusem zebranym i wyciągniętym oraz poćwiczyli przejścia.
W końcu przyszedł czas na galop. Jako pierwsza zagalopowałam ja i Quasi, a zaraz po nas Magda z Honorem. Quasi faktycznie miał problemy z zagalopowaniem. Początkowo bardzo mocno rozpędzał się w kłusie, pomimo odpowiednich pomocy do zagalopowania oraz skrócenia wodzy. Wjechałam więc na woltę i spróbowałam zagalopować z wolty. Quasi zagalopował, więc pogłaskałam go po szyi i pozwoliłam mu pogalopować chwilę na dość luźnej wodzy. Następnie przeszliśmy do kłusa i jeszcze kilka razy przećwiczyliśmy zagalopowanie. Każdy kolejny raz był coraz lepszy aż w końcu dałam tinkerowi spokój i skupiliśmy się na lotnych zmianach nogi i ładnym tempie w galopie na kołach.
Magda i Honor skupili się na zagalopowaniach ze stępa. Początkowo chcieli to zrobić za szybko i wałach trochę nie zrozumiał o co chodzi. Magda jednak cierpliwie spróbowała jeszcze raz, tym razem wolniej i dokładniej. Tym razem było już lepiej. Para również ćwiczyła koła w galopie oraz ładny rytm galopu.
Antek i Silver poświęcili chwilę na zwykły galop, a potem spróbowali galopu zebranego i wyciągniętego oraz kontrgalopu. Silver na tym etapie już przyzwyczaił się do swojego nowego jeźdźca i ładnie z nim współpracował. Widać było że bardzo się stara i mimo tego że czasem coś mu się pomyliło to starał się szybko naprawić swój błąd i następne powtórzenie wykonać już lepiej.
Po zakończonym treningu postanowiliśmy rozkłusować konie na luźnej wodzy. Wszystkie opuściły głowy i zaczęły parskać. Następnie przeszliśmy do stępa i po rozstępowaniu koni przez kilkanaście minut wyjechaliśmy z padoku i ruszyliśmy w stronę stajni. Tym razem Silver jechał pierwszy i chyba dobrze czuł się w tej roli.
Pod stajnią zsiedliśmy z koni, ściągnęliśmy im siodła, sprawdziliśmy kopyta oraz kręgosłupy i odprowadziliśmy rumaki na padok.