Budzik zadzwonił. Wstałam z łóżka i poczłapałam do okna. Dzień był nawet ładny jak na środek zimy, więc postanowiłam zająć się moją ukochaną klaczką – France. Ogarnęłam się i ubrałam. Miałam dziś na sobie nowe bryczesy w niebiesko-granatową kratkę, białą bluzkę z długim rękawem i ciepłą szarą bluzę. Gdy dotarłam do stajni od razu skierowałam się do boksu France Cookie. Co leżała jeszcze trochę przysypiając. Weszłam do niej i pogłaskałam ją po szyi, podstawiając jej pod nos karmelka. W natychmiastowym tempie otworzyła oczy i chwyciła swoją ‘zdobycz’. Wyczyściłam ją, a potem założyłam kantar i lonże. Zabrałam ją na padok na który wcześniej zaniosłam duużą piłkę. Najpierw poganiałam się z klaczka jakieś 30 min, a później dałam jej znak że może dorwać piłki. France wskoczyła na nią, a zaraz potem spadła z niej na plecy. Podniosła się głośno parskając bo piasek wpadł jej do nosa xdd Śmiesznie przy tym wyglądała. Zarżała zapraszając mnie do zabawy. Uśmiechnęłam się i dałam jej karmelka po czym poturlałam piłkę w jej stronę. Bawiłyśmy się tak jakieś 20 minut. Na koniec wyprzytulałam moją France, dałam jej jeszcze jednego karmelka a drugiego władowałam sobie do buzi, zapięłam Co na lonżę i ruszyłyśmy w stronę stajni. Wyczyściłam klaczkę z piasku i sprawdziłam jej kopytka, a potem wypuściłam na pastwisko z innymi źrebakami.