002. Teren z elementami skoków w SK Kawalkada - 17.11.2012

Dzisiejszego poranka od momentu pobudki myślałam o terenie. Było rześko, chociaż w powietrzu unosiła się lekka mgła. Widać było, że kiedy słońce wzniesie się trochę wyżej,to mgiełka opadnie. Stwierdziłam, że to jeden z ostatnich terenów w tym roku,niedługo wszystko zamarznie i zszarzeje, a być może dziś uda nam się zobaczyć jakieś przejawy (jeszcze) jesieni. Czekałam na klubowiczki, od rana na rekreacyjnych jazdach wypatrzyłam Tymka, wiecznie zadowolonego 16-latka, który naprawdę świetnie sobie radził ze skokami na Jawie. Co prawda żaden to wyczyn nie był, ale dobrze i pewnie trzymał się w siodle. Przydałby się ktoś z taką dobrą energią w taki mało wesoły teren. Po jazdach spytałam czy chciałby zostać na teren i pojechać z moimi znajomymi w las. Oczywiście z ochotą się zgodził,jak to dzieciak w jego wieku, podekscytowany obecnością dziewczyn. Nie wiedział tylko, że tylko jedna, Aga, też ma lat 16. Miały przyjechac Hania i Kaja, moje stare znajome, Agę poznałam dlatego, że jest młodszą siostrą Kai, szybko ogarnęła cały temat z końmi, bardzo przykładała się do treningów, więc mogła jeździc tak często ilekroc Kaja była w stajni.
Wszystkie laski przyjechały, zapoznałam je z Tymkiem, bardzo był zawiedziony. Liczył, że będzie mógł pochwalic się kolegom. Oczywiście sprawa koni. Tutaj było trochę dyskusyjnie, bo Hania zazwyczaj lubiła spokojne przejażdżki na Pameli, jednak dzisiaj chciałam, żeby wzięła Shabata. Ogier jest energiczny i potrzebuje porządnego spocenia się, a Hania po prostu jest leniwa, za mało od siebie wymaga, więc trochę ambitniejsza jazda jej się przyda. Tymek został przydzielony do Pameli, jako, że to jego pierwszy teren. Kaja wzięła Czarnego,  ona doskonale wie, jak go jeździc, żeby porządnie się rozgrzał. Adze dałam Legacy, bo chociaż klacz jest młoda, to dobrze zajeżdżona i spokojna w towarzystwie znanych koni, poza tym Aga jeszcze nie ma tego zmęczenia materiału i bardzo uważnie odczytuje wszelkie sygnały konia. Ja wzięłam jak zazwyczaj Panamerę, bo ktoś musi jechac na końcu i miec oko na wszystko, a poza tym nie przepadam prowadzic własnych terenów, bo nigdy nic mnie nie zaskoczy. Zabraliśmy się do czyszczenia i siodłania koni, co chwilę Tymek rozbawiał nas jakimiś głupimi żartami, ale w dobrych humorach wyjechaliśmy na plac.
Konie były podekscytowane, przynajmniej Panamera, bo czułam jak się gotuje w środku. Uprzedziłam resztę – teren jest przyjacielski, nie chcę  żadnych spin ani oddzielania się zastępu,grupy. Najpierw pojedziemy w zastępie, w wiecie jakiej kolejności. Czarny, Shabat, Legacy, Pamela i Panamera. Wiem, że konie są pełne energii, ale Kaja, szczególnie, proszę o wyrozumiałośc, bo jadą z nami Aga i Tymek, poza tym jedziemy z ogierami, dbaj o to, żeby wszystko było pod kontrolą. Możesz skakac jakieś małe pniaki i gałęzie, ale nie dopóki nie zobaczę, że nie ma żadnych obaw przed czymś normalnym, to nie jedź na nic. Potem jak konie trochę sie rozruszają, to spokojnie rozbijemy ten zastęp. Pamiętajcie, jakby cokolwiek się działo, to informujcie mnie na bieżąco, bez potrzeby nie krzyczymy. – Po takim komunikacie wstępu, rozstępowaniu koni, podciągnięciu popręgów, wyruszyliśmy.
Kaja z Czarnym stanowili naprawdę świetną parę, szedł pod nią bardzo dumnie, wysoko podnosił kopyta i lśnił jak na konkursie ujeżdżenia. Trenował nie dawno, nie powinien miec za dużo energii, z resztą wcale nie wyglądał. Zanim szedł Shabat, Hania się trochę podenerwowała, bo nie była przygotowana na zmianę konia, ale widziałam jej zaciętą minę, pięści lekko zaciśnięte na wodzy, chociaż Shabat wcale nie szedł jakoś bardzo do przodu. Legacy wyglądała na maksymalnie zrelaksowaną, kompletnie nie przejmowała się resztą, żuła spokojnie wędzidło.Aga też co chwilę ją ledwo dostrzegalnie, delikatnie gładziła. Pamela, już stara wyjadaczka, szła spokojnie, chociaż może trochę za długo stała w boksie,bo widac, że ją rozsadza. Tymek miał wszystko pod kontrolą, ja musiałam też miec baczne oko na Panamerę, bo ciągle próbowała chodzic na boki, wykonywała jakieś mało skoordynowane ruchy i trochę przyspieszała. Po pierwszym zakłusowaniu wszystko stało się jasne. Kaja jak zwykle szukała przygody, Hania chyba zapomniała jak się jeździ konno, Legacy była spokojna i dobrze reagowała, Tymek ciągle rozbrajał Agę żartami, słyszałam jej śmiech, Panamera zdecydowanie nie lubiła chodzic na końcu zastępu i była po prostu równo wkurzona.Pokłusowaliśmy dalej, widziałam, że Kaja ma bardzo ochotę poskakac coś już z kłusa, ale myślami odwodziłam ją od tego pomysłu. Czarny szedł jak prawdziwy lord, był posłuszny, nie robił żadnych dziwnych rzeczy, po prostu ot, dzień jak co dzień. Shabat za to był potwornie spięty. Oczywiście wiem, że to przez emocje Hani, bo ogier zazwyczaj nie ma żadnych problemów ani w terenie ani na placu z rozluźnieniem i efektywną pracą. Byłam coraz bardziej poirytowana.Pojechałam bokiem i wyjechałam przed zastęp. Panamera już szczęśliwa, że opuszczamy to domowe przedszkole, ale zrobiłam jej zawód i zaczęłam ochrzaniac Hanię za to co w ogóle się działo. Padło parę ostrzejszych słów, jednak wiedziałam, że jeśli uderzę w ambicję, to sprawa się poprawi. I faktycznie,powiedziałam Kai, że ma jechac ostro, bo widzę, że zbyt duże rozluźnienie w zastępie panuje, żadna praca dla koni. Trochę bałam się o Tymka, bo dziewczyny wiedziały jak wygląda ostrzejsza jazda, ale ostrzegłam go, wiedział na co się pisze i z chęcia na to przystał, nie wiem czy ze względu na chęc popisania się przed Agą czy po prostu lubił trochę adrenaliny. Ruszyliśmy żywym, wyciągniętym kłusem, już wiedziałam, że będziemy skakac, tylko jeszcze nie wiedziałam co, bo Kaja ciągle zmieniała kierunek. Wyjechaliśmy na w miarę prostą, i tu Kaja mnie zaskoczyła, bo łagodnie przeszliśmy w galop. Ona i Czarny narzucili spokojne,bezstresowe tempo, aż byłam w szoku. Do końca prostej galopowaliśmy, na koniec trochę szybciej, jednak szybko przeszliśmy do kłusa. Kaja krzyknęła czy wszyscy żyją i domyśliłam się, że to było sprawdzenie koni i możliwości. Shabat w galopie trochę się rozluźnił i widziałam, że Hania dzięki temu też odpuściła. Fiery Legacy była lekko zmachana, jeszcze nie wyrobiła sobie tak dobrej wytrzymałości jak reszta, z resztą Pamela odrobinkę też się spociła. Dawno nie była na wytrzymałościówce. Teraz to zacznie się jazda. Panamera była strasznie rozdrażniona,bo dla niej tempo było za małe. Krzyknęłam do Kai, żeby pokazali czy stac ich na coś więcej, bo spodziewałam się czegoś lepszego. Odkrzyknęła mi, żebym się trzymała przy nastepnym galopie i przeszliśmy na chwilę do stępa, po czym wyjechaliśmy na skraj lasu. Tu były ustawione przeszkody dla Panamery i Shabata,zdecydowanie nie dla reszty, jednak zakłusowaliśmy i nieco się obawiałam,jednak Kaja szybko skręciła na łatwiejszą trasę. Tutaj wszyscy sobie poradzą,bo przeszkody skacze się z kłusa. Wszystkie konie szły równo, praktycznie w tym samym tempie, co chwilę tylko musiałam przywoływac Panamerę do porządku, bo chciała wyprzedzac. Ale już zagalopowanie, ostrzej niż ostatnio, wszyscy skupieni,konie zadowolone, wesoło parskały. Poklepałam Panamerę, po szyi, widziałam, że jest w swoim żywiole. Galopowaliśmy dłuższą chwilę, zaczęliśmy dochodzic do prędkości światła, kiedy Pamela walnęła solidnego barana. Tymek ledwo utrzymał się w siodle, pogubił strzemiona, ale twardo się trzymał, ja chciałam krzyczec,że do kłusa, ale przez pęd Kaja i tak by pewnie nie usłyszała. Za chwilę sytuacja się uspokoiła, zwolniliśmy, jednak galopowaliśmy dalej, wiedziałam, że Panamerze to nie wystarcza, ale Konie były już dośc zgrzane. Pojawiła się pierwsza przeszkoda. Bezbłędnie Czarny, za nim Shabat też nieźle, chociaż potrafi lepiej skakac, mały zapas zostawił, jednak to chyba miała być taka demonstracja w stylu ‘to dla mnie za proste’. Legacy była trochę zaskoczona przeszkodą, ale po dłuższym wpatrywaniu się w nią z daleka też skoczyła, chociaż trochę pokracznie. Pamela absolutnie czyściutko, chociaż trochę przyszarżowała, Panamera znakomicie. To jest złoty koń, naprawdę. Nie było jednak czasu na rozczulanie się, bo przed nami coś wyższego, nieznacznie, ale to nie przelewki dla reszty. Zwiększamy odległości i … wszyscy po kolei fruniemy nad przeszkodami, Teraz Fiery trochę za bardzo zaatakował, w związku z czym zostawił za sobą dużą odległośc i Hania strasznie się przeraziła, kiedy Shabat doganiał. Nie wiem naprawdę czym ona się tak spina, ten ogier jest naprawdę posłuszny i dobrze chodzi w tereny. Potem kolejna przeszkoda, już spokojnie ipo jakichś jeszcze 400 m roboczego galopu przeszliśmy do kłusa, a następnie do stępa i nagrodziliśmy konie. Bardzo zmachane były Czarny, Legacy i Pamela, Shabat tylko odrobinkę, a Panamera jakby dopiero się rozgrzała. Postanowiłam, że powinniśmy kierowac się w stronę stajni, może jeszcze jakieś zagalopowanie zrobimy, ale krótkie, na dobitkę. Postępowaliśmy trochę, następnie zagalopowanie ze stępa i delikatnieznów przejście do kłusa i stęp. Powiedziałam reszcie, żeby poluźnili popręgi,ale Shabat i Panamera jeszcze zostaną na placu. Dojechaliśmy do stajni, kazałam reszcie porządnie rozczyścic konie, a Kai mieć oko na wszystko, po czym razem z Hanią wjechałyśmy na plac. Shabat był naprawdę chętny do pracy, postanowiłam,że już nigdy przenigdy nie dam go Hani do jazdy, ale zmieniłam zdanie, kiedy zobaczyłam, że jednak się z nim dograła. Już ładnie szedł złożony, ona uśmiechnieta, inna para. Przeszkody ustawione były na 80- 100cm, więc uznałam,że to w sam raz i ja galopowałam, a Hania skakała parkur z  przeszkód. Ogier naprawdę dobrze skakał te niższe, jednak w metrówkach trochę się gubił, a Hani brakowało powera, była skonana tym stresującym dla niej terenem. Po przejechaniu parkuru i poprawieniu dwóch błedów - na stacjonacie i w szeregu, poleciłam jej rozstępowac Shabata. Jaw końcu poczułam, że Panamerze trochę zeszło powietrze, więc pojechałam z nią na stacjonatkę. Trochę atakowała, w terenie dużo lepiej jej szło, ale nastepnie okser poszedł jej lepiej, przejechałam ten sam parkur co wcześniej Hania,jednak dwukrotnie, po czym rozstępowałam klacz i wstawiłam ją do boksu. Sprawdziłam czy wszystkie konie są ok., czy żaden nie nabawił się kontuzji. Wszystko było ok,więc poszłam do reszty napic się z nimi herbaty i pogadac o głupotach.