Po kilku dniach naprawdę wymagających i ciężkich treningów Zafira postanowiła dwa kolejne dni poświęcić na sprawdzenie, jak ogier po tylu ćwiczeniach radzi sobie na torze. Jako że powoli zanosiło się na deszcz, dziewczyna zaplanowała jedynie przejechanie na czas samych krótkich dystansów. Nie chciała, żeby nagle w środku treningu ją i ogiera zaskoczył ulewny deszcz. Nie tracąc czasu zabrała osiodłanego kasztanka ze stajni i zaprowadziła go na tor.
Rozpoczęła od szybkiej rozgrzewki, na którą składało się jedno okrążenie w stępie, dwa w kłusie i trzy w spokojnym galopie. Winchester trochę leniwie powłóczył nogami, więc przegoniła go jeszcze kolejne dwa okrążenia w szybszym tempie. Od razu można było zauważyć, że fatalna aura udzieliła się nie tylko ekipie, ale także wszystkim koniom z wyścigowcem na czele. Nawet przy wyjściu ze stajni zachowywał się, jakby po prostu potwornie chciało mu się spać.
Zafira poczekała chwilę, aż na trybuny wszedł Dean, którego dzisiejszym zadaniem było mierzenie czasu i zapisywanie wyników. Dziewczyna spojrzała w górę na niebo. Ciemniejące chmury lekko ją zaniepokoiły, więc postanowiła nie marnować nawet chwili i wjechała z ogierem do boksu startowego. Dean machnął ręką w oddali potwierdzając swoją gotowość. Winchester w oczekiwaniu strzygł uszami i dreptał w miejscu.
Rozległ się głuchy dźwięk i poniósł się echem po okolicy. Ogier ruszył z kopyta, zostawiając za sobą boks i kurz. Niebo jakby tylko na to czekało, nagle zapełniło się groźnie wyglądającymi chmurami. Zafira ponagliła ogiera - nie martwił jej już czas w jaki Winchester przebiegnie wyznaczony dystans. Teraz to był wyścig z pogodą. 400 metrów już było za nimi, do końca wciąż było tyle samo. Zafira dodała łydki. Winchester maksymalnie wyciągnął szyję i napinając wszystkie mięśnie jeszcze szybciej wybijał się do przodu. Na jego grzbiecie dziewczyna zauważyła maleńkie kropelki wody, które chwilę później poczuła także na sobie. Deszcz zaczynał padać, co oznaczało, że czasu jest coraz mniej. Ogier wciąż pędził przed siebie bez opamiętania. Zdawało się, że słyszał wszystkie myśli jeźdźca i że dotarcie do końca przed oberwaniem chmury było jego najważniejszym celem. Sam z siebie przyspieszył jeszcze do granic swoich możliwości i dosłownie kilka sekund później minął linię mety.
Zafira uśmiechnęła się szeroko i obejmując szyję ogiera chwaliła go za genialny przejazd. Dean na trybunach szybko notował wyniki na kartce i spojrzał w dół z miną pod tytułem "było wspaniale". Dziewczyna pomachała mu ręką ponaglając do powrotu do domu i ucieczki przed zbliżającą się ulewą. Na jej ubraniu pojawiało się coraz więcej wilgotnych kropek, więc spięła ogiera i galopem wróciła do stajni.