- Wszystko gotowe? - Dean Cassel wymachując miotłą kroczył przez podwórko. Niecierpliwość wzięła u niego górę nad zadowoleniem z przyjazdu gościa. Jak zwykle przy takich wydarzeniach zamieniał się we władczego świra; rozstawiał po kątach wszystkich, którzy nawinęli mu się pod nogi i ciężko było nie słyszeć jego wrzasków. Szczęśliwie dla otoczenia, dziś krzyki te tłumione były przez ostry kaszel męczący chłopaka.
- Położyłbyś się do łóżka lepiej, a nie chodzisz i sapiesz - Olene przewróciła oczami i wyrwała chłopakowi miotłę.
- Ja się czuję nadzwyczaj dobrze! - Dean spojrzał morderczym wzrokiem na trenerkę. Dobrze wiedział, że dziewczyna ma absolutną rację, jednak godność nie pozwalała mu nawet na kiwnięcie głową. Zakręcił się na pięcie i nerwowym krokiem oddalił się w stronę domu. Olene wzruszyła ramionami i olewając fochy przyjaciela kontynuowała sprzątanie.
Niebawem na podjeździe dało się słyszeć odgłos opon. Olene spojrzała w dal osłaniając oczy przed słońcem i zobaczyła parkujący pojazd z białą przyczepą. Boksi wysiadła z samochodu i pomachała dziewczynie na powitanie.
- Zafira w domu? - krzyknęła nowo przybyła patrząc na zbliżającą się trenerkę.
- Taak, chyba już na ciebie czekają - Olene podała rękę koleżance. - Co ciekawego nam przywiozłaś?
- Carrerę - Boksi uśmiechnęła się i klepnęła dłonią w ściankę przyczepki. - Przed nami dwa treningi.
- Och, czyli zostajemy na dłużej? Świetnie, rozgość się, a ja zajmę się klaczą.
Gościowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Dziewczyna okropnie zmęczona i głodna jak wilk po długiej podróży od razu pognała do domu gdzie rzekomo czekała na nią Zafira. W tym czasie Olene wyprowadziła Carrerę z przyczepy i zaprowadziła do boksu oddając w ręce stajennych. Klacz wydawała się wyjątkowo zaciekawiona otoczeniem i nieznanym wcześniej towarzystwem. Z pobliskich boksów patrzyło na nią kilkanaście par oczu, z których kilka łypało nerwowo w kierunku siwki. Mimo wszystko Carrera zachowała spokój i zrelaksowana podskubywała sobie siano.
Boksi już zdążyła przywitać się z całą ekipą Jakarty i do akcji wkroczyła gosposia, która widząc wygłodniałą dziewczynę od razu wcisnęła ją w kuchenne krzesło. Chwilę później na stole wylądowało przed nią kilka talerzy do granic możliwości wyładowanych pysznym, jeszcze ciepłym jedzeniem, a ona sama o nic nikogo nie pytając zaczęła próbować wszystkiego po trochu bez opamiętania.
Po skończonym posiłku Zafira i Boksi wreszcie zdecydowały, że czas już wziąć się za trening. Słońce wyraźnie schowało się za chmury, więc obie ubrały się trochę cieplej. Wyszły z domu i skierowały się w stronę stajni. Desperado stał już na zewnątrz zwarty i gotowy do pracy. Jose stał obok uśmiechnięty i droczył się z ogierem szturchając go i podszczypując. Kasztanek nie pozostawał obojętny i wesoło trącał chłopaka pyskiem.
- Konie gotowe? - zapytała Zafira podchodząc bliżej.
- Tak, możemy zaczynać.
- Chodź - dziewczyna zwróciła się do Boksi i pociągnęła ją w stronę wejścia do stajni.
Obok boksów stały już wyczyszczone i osiodłane konie. Carrera zarżała na widok właścicielki i podeszła bliżej. Kazeshini spokojnie podstawił Zafirze mordkę czekając na pieszczoty. Przyjaciółki wyprowadziły swoje rumaki i skierowały się w stronę czworoboku. Jose i Desperado już byli na miejscu i nie czekając na resztę stępowali po kole. Nie tracąc czasu Boksi i Zafira wdrapały się na swoje konie i rozpoczęły trening.
Cała trójka przejechała czworobok stępem kilka razy. Jose prowadzący zastęp przyspieszył do energicznego kłusa i przejechał kolejne trzy okrążenia, Zafira i Boksi jechały za nim trzymając się dość blisko i nie spuszczając z tempa. Wszyscy na luźnych wodzach wykonali kilka wolt i półwolt, a następnie znów zwolnili do stępa wykonując kolejne ćwiczenia ponownie, lecz tym razem w przeciwnym kierunku. Desperado grzecznie szedł pod Jose, jednak Carrera i Kazeshini zaczęły się trochę wyłamywać. Właścicielki szybko opanowały je łydkami i niebawem cała trójka znów zakończyła serię ćwiczeń na wolnym, relaksującym stępie.
Zafira wyjechała na przód zastępu rozpoczynając kolejne zadanie mające na celu poprawę linii toru koni. Podjechała stępem do brzegu czworoboku i zatrzymała Kazeshiniego. Ogier posłusznie przyjął idealną i równą pozycję stój. Dziewczyna wybrała wodze i gniadosz natychmiast ustąpił w pysku. Następnie ruszyli żwawym czterotaktowym stępem w kierunku środka czworoboku. Zafira korygowała ruch ogiera i popędzała go gdy próbował zwolnić. Pociągnęła wewnętrzną wodzę odciągając w bok głowę konia i dalej kontrolowała tor jego ruchu. Zaraz za nią wystartowała Boksi na Carrerze. Również ruszyły stępem powtarzając wszystkie czynności po Zafirze, która w tym czasie zdążyła jeszcze kilka razy zmienić ustawienie łba Kazeshiniego. Dziewczyny utrzymywały stęp raz po raz pociągając za wybraną wodzę. Carrera tylko raz wyłamała się z linii toru skręcając lekko w kierunku, w którym prowadził ją jej własny pysk. Boksi zareagowała natychmiast i po wyprostowaniu klaczy i wróceniu na tor kontynuowała przejazd. Na końcu toru konie zatrzymały się; Kazeshini stanął na komendę, ale Carrera potrzebowała jeszcze impulsu ze strony właścicielki. Zafira oddaliła się, żeby trochę rozruszać araba, a Boksi ten sam tor powtórzyła kolejny raz z Jose i Desperado. Młody kasztan wyłamał się aż trzy razy, jednak po następnej próbie przejechał całą linię bez zarzutu. Zafira wróciła do zastępu i tym razem na przód wyjechał Jose. Każdy we własnym tempie przejechał dwa okrążenia, a następnie wszyscy wyjechali na sam środek placu. Ostatnim ćwiczeniem wymagającym największego nakładu pracy miał być obrót na zadzie w stępie. Chłopak zatrzymał ogiera nakłaniając go jednocześnie do podstawienia zadu. Kasztanek zaparł się mocniej na tylnych nogach i czując prawą łydkę jeźdźca posłusznie wykonał obrót w lewo. Niestety za pierwszym razem nie wyszło ono zbyt dobrze. Mimo idealnej pracy tylnych nóg, przednie posuwały się krokiem odstawno dostawnym. Przy kolejnej próbie odrobinę uciekł zadem, jednak za trzecim razem wykonał prawie idealny spin. Następna była Carrera. Boksi również zatrzymała ją w pozycji stój i wybrała wodze. Siwka przeniosła ciężar na tylne nogi i czekała na polecenia właścicielki. Dziewczyna dała znak lewą łydką i przyłożyła lewą wodzę do szyi klaczy. Carrera idealnie wykonała pełny obrót i po zatrzymaniu powtórzyła wszystko w przeciwną stronę. Z kolei Zafira dała prawdziwie perfekcyjny przykład podręcznikowego wręcz spinu w obie strony. Kazeshini jako zawodowy reiningowiec dużo lepiej radził sobie z tym ćwiczeniem niż pozostałe konie - na co dzień takie figury wykonywał w znacznie szybszym i energiczniejszym tempie, więc nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Idealnie przysiadł na zadzie i wykonał obrót w lewo przesuwając przednie nogi na krzyż. Zafira nie zatrzymała go, a ponownie nacisnęła łydką nie dopuszczając do zakończenia obrotu. Finalnie ogier wykonał spin siedem razy bez zatrzymania i kolejne siedem razy na drugą stronę. Po zakończeniu ćwiczeń każdy na luźnej wodzy przejechał kłusem dwa okrążenia i jedno stępem. Cała trójka zeszła z koni i oddała je w ręce stajennych, którzy zajęli się ich rozsiodłaniem i czyszczeniem.
- No, mamy za sobą kawał dobrej roboty - Zafira otrzepała spodnie z kurzu pozostałego po jeździe. - Carrera ładnie sobie poradziła, możesz być z niej dumna!
- Dziękuję! - Boksi wyszczerzyła zęby w zadowoleniu. - Chyba musimy się wykąpać, co?
- Ja pierwszy! - Jose chyba najbardziej umorusany ze wszystkich nie czekając na odzew pobiegł w kierunku domu z nadzieją, że nikt nie zajął mu łazienki.
- To co robimy jutro? - dziewczyna poprawiając włosy spojrzała na Zafirę.
- Myślałam o poćwiczeniu sidepassów, to się bardzo przyda na zawodach. Ale jeszcze zobaczymy.
Zmęczone i głodne po pracy udały się do domu. Zafira pokazała Boksi pokój, w którym miała nocować. Jej rzeczy już czekały przy łóżku, a wszystko było idealnie posprzątane. Nie zważając na brudne ubrania obie rzuciły się na łóżku i rozmawiając śmiały się jeszcze długo. Po kolacji szybko wybrały się do swoich sypialni, żeby dobrze odpocząć przed kolejnym treningiem.