003. Trening w pleasure z Zafirą i Boksi w Selman Arabians - 26.09.2013

Po obfitym śniadaniu dziewczyny razem z Jose kolejny raz postanowiły zabrać się za trening westernowy. To był ostatni dzień pobytu Boksi i jej klaczy, więc każdy chciał jak najlepiej wykorzystać te chwile. Zafira przygotowała konie i przyprowadziła je do krytej ujeżdżalni. Niestety aura panująca na zewnątrz nie pozwalała na trening na świeżym powietrzu. Pogoda ze słonecznej zmieniła się w ulewną; deszcz nie przestawał padać od wczesnego świtu. Jose razem z Boksi wpadli na ujeżdżalnię uciekając przed nieuniknionym zmoknięciem.
- Fatalna pogoda - mruknął Jose strzepując z ubrania krople wody. - Aż trudno uwierzyć, że wczoraj było tak ciepło. Co dzisiaj?
- Sidepassy, tak jak zapowiadałam. - Zafira wskazała dłonią gniadosza. - A ty? Gotowa?
Boksi uśmiechnęła się, skinęła głową i wdrapała się na Carrerę. Zafira i Jose wzięli z niej przykład i chwilę później każdy już był przygotowany do jazdy. Standardowo zaczęli od rozgrzewki. Każdy w swoim tempie starał się rozruszać własnego rumaka w różnych końcach ujeżdżalni. Następnie jeźdźcy uformowali zastęp i gęsiego kłusem wykonali okrążenie na całej ujeżdżalni, a potem przyspieszyli do galopu. Po przejechaniu całej długości hali  Zafira przeszła do wyciągniętego kłusa dając pozostałym znak do zmniejszenia prędkości. Każdy starał się idealnie wczuć w rytm konia. Dziewczyna ponownie popędziła ogiera do energicznego galopu i spojrzała za siebie, by skontrolować pozostałych. Carrera i Desperado trzymali się kawałek za nią.
Pierwszym ćwiczeniem miała być częsta zmiana kierunków. Co prawda takie zadania wykonuje się głównie podczas treningów do barrel racingu lub pole bendingu, ale z racji tego, że pomagają one polepszyć wyprostowanie konia i jego reakcję na impulsy jeźdźca, Zafira zdecydowała się właśnie na nie.
Xavier, który obserwował wyczyny trenerów na ujeżdżalni, wyszedł na środek i ustawił cztery beczki w linii prostej w odległości kilku metrów od siebie. Jose podjechał kawałek od pierwszej i zatrzymał kasztana. Zafira i Boksi stanęły obok czekając na rozpoczęcie przejazdu. Chłopak ruszył stępem na pierwszą beczkę i objechał ją z prawej strony. Desperado energicznie wyminął kolejną z lewej wykonując slalom. Kolejne dwie beczki również bez zarzutu, więc Jose skierował ogiera z powrotem na tor, by przejechać go jeszcze raz. Xavier stwierdzając, że przeszkód można dodać więcej, dołożył kolejne trzy beczki wydłużając trasę. I tym razem Desperado poradził sobie idealnie z odczytywaniem sygnałów jeźdźca i slalomem wyminął wszystkie. Jose pochwalił kasztana i odjechał od toru. Następna w kolejce była Boksi. Kłusem podjechała na pewną odległość od pierwszej beczki i zatrzymała swoją klacz. Przeszła do stępa i zaczęła wymijać każdą przeszkodę. Na przedostatniej Carrera odrobinę wyłamała się i lekko zeszła z toru, jednak ostatecznie całe ćwiczenie wykonała bardzo dobrze i Boksi zjechała na bok. Zafira na Kazeshinim już czekała przy pierwszej beczce zanim jej przyjaciółka skończyła przejazd. Reiningowy gniadosz był świetnie przygotowany to tego rodzaju ćwiczeń i czekał na trochę większe wyzwanie niż pozostałe konie chodzące pleasure. Cały tor przejechał w kłusie, co było dużo trudniejsze niż to, co musiały robić Carrera i Desperado. Przez większą prędkość znacznie zmalał możliwy czas na reakcję konia, więc jazda musiała być dynamiczniejsza, a zrywy na boki szybsze. Kazeshini bardzo dobrze trzymał linię, między beczkami zachowywał wyprost, a podczas ich wymijania idealnie wyginał ciało. Zafira postanowiła rzucić ogierowi jeszcze większe wyzwanie i chciała spróbować przejechać tor galopem. Xavier zwiększył odległość między beczkami, żeby zapewnić gniadoszowi więcej pola do manewru. Kazeshini bardzo szybko wykonał przejazd hamując lekko tylnymi nogami na zakrętach. Zbyt duża prędkość sprawiła, że raz odrobinę wypadł z rytmu tak jak wcześniej Carrera, jednak natychmiast naprawił swój błąd i zakończył ćwiczenie.
Konie wykonały jedno okrążenie stępem przez całą ujeżdżalnię i Zafira postanowiła przejść do zapowiedzianych wcześniej sidepassów. Podjechała do ściany i zatrzymała ogiera pół metra od niej. Używając łydek nakłoniła gniadego do wykonania ruchu w lewo. Kazeshini zrobił krok bokiem w pożądanym kierunku, a następnie z powrotem w prawo. Dziewczyna poklepała go i zatrzymała na moment. Następnie znów poprosiła go o dwa kroki w prawo i dwa w lewo. Dała sygnał Jose i Boksi, aby podjechali do ściany tak jak ona. Jeźdźcy ustawili konie w takiej samej pozycji. Na znak trenerki spróbowali wykonać ten sam manewr ze swoimi rumakami. Carrera chętniej wykonywała kroki w lewo niż w prawo, choć oceniając całość wychodziło jej to dość dobrze. Za to Desperado na początku nie za bardzo zrozumiał ćwiczenie i zamiast zrobić krok zaczął odwracać się na zadzie. Jose zamknął mu drogę przez przyłożenie wodzy do szyi i skierował go z powrotem w stronę ściany jeszcze raz powtarzając całość. Za drugim razem ogier wykonał polecenie, jednak jego chęci pozostawiały wiele do życzenia. Chłopak postanowił trochę ożywić ogiera i kłusem wykonał z nim jedno okrążenie, podczas gdy Zafira i Boksi wciąż ćwiczyły kroki raz w jedną raz w drugą stronę. Obie chwilę później rozstępowały konie na luźnych wodzach i zdecydowały się na ostatni przejazd sidepassem. Boksi ustawiła się na końcu ujeżdżalni i ruszyła stępem. Następnie wygięła Carrerę nakłaniając ją do wykonania bocznych kroków. Klacz zrobiła dziesięć w lewo i dziesięć w prawo, potem znów dziesięć w lewo i tak w kółko aż dojechała do drugiego końca ujeżdżalni. Dziewczyna wróciła kłusem do początku i obserwowała jak Jose i Zafira powtarzają trasę. Niebawem trenerzy zjechali z toru.
Po wyjściu z ujeżdżalni poszli odprowadzić konie do stajni. Deszcz wciąż zacinał tak mocno, że nie dało się ustać w miejscu. Miało się wrażenie, że świat niedługo cały utonie w wodzie. Wkrótce wszyscy udali się na obiad, a wieczorem zorganizowali sobie małe, skromne ognisko. Wszyscy bawili się świetnie, lecz niestety przyszedł czas na pożegnanie - Boksi musiała wracać do siebie. Zafira i Jose podziękowali jej za wspólny trening i zachęcili do ponownego przyjazdu. Dziewczyna zapakowała klacz na przyczepę i żegnając się jeszcze z końmi ruszyła do domu.