004. Teren w Evolution Arabians - 07.11.2010

Morgan obudziła się tego dnia wcześnie rano.  Podeszła do okna i patrzyła na wschodzące jesienne słońce. Zapowiadał się śliczny słoneczny dzień. Usiadła na parapecie i obserwowała obejście stajni. Widziała kota chodzącego po dachu stajni, który w pewnym momencie postanowił się zatrzymać  i popatrzeć  na wstające słońce.  Nad horyzontem widziała wielkie gromady ptaków, plątające się wszędzie babie lato i słyszała że gdzieś daleko w miasteczku szczekają psy.
- Ale jest pięknie… – powiedziała po czym przeciągnęła się.  Zamknęła okno, lecz stała i patrzyła przez nie jeszcze chwilkę.  W pewnym momencie zauważyła ogólne poruszenie na podwórku.
- Spier****  ! - usłyszała głos kinio. Zwrot ten był skierowany do jednego z psów hodowanych przy stajni.  Chwilkę później Gdy Morgan starała się otworzyć okno, kinio otwarła drzwi do garażu i wyprowadziła swój samochód.
- Eeej! Kinio! Co ty robisz? – Krzyknęła Morgan omal wypychając okno na zewnątrz.
- Mam sprawę do załatwienia w mieście. Nie czekajcie na mnie z terenem. Wrócę jak najszybciej dam radę, może jeszcze zobaczę się z dziewczynami. Musisz zrobić zakupy bo nie ma nic do jedzenia  - powiedziała zamykając  garaż i równocześnie szukając pilota do bramy wjazdowej.
- Uważaj na siebie!- powiedziała Morgan lecz kinio już ruszyła po wysypanej grysem ścieżce do bramy wjazdowej.  Było słychać tylko szum kamieni przesypujących się pod kołami  i rasowy mruk silnika ślicznego  białego sportowego Mitsubishi.
Po 30 minutach Morgan była gotowa do pracy. Posprzątała cały dom i zrobiła zakupy. Zabrała się za przygotowywanie śniadania bo dziewczyny miały przyjechać już o 11.  Gdy na zegarze wybiła godzina 10, Morgan wyszła przed dom i udała się w stronę stajni. Po wstępnych oględzinach koni i porządku wyszła na podwórko, usiadła na ławce i czekała na przyjaciółki. Kilka minut przed 11 zobaczyła 2 samochody zbliżające się do zabudowań stajni.
- O! Mitchie i Layla! Witajcie w naszych skromnych progach! – Powitała przybyłe Morgan.
- A gdzie chleb i sól? No eeej! Jak to tak? – Nabijała się Mitchie.
- Wszystko po kolei – Powiedziała Morgan. – Mitchie, jeśli chcesz zobaczyć się z Dianą to jest w stajni. Na pewno trafisz. Layla, pomogę ci wyprowadzić i zająć się twoim koniem. Ma przygotowany boks w tylnej stajni.
- Dziękuję.- Uśmiechnęła się Layla wychodząc z przyczepy.
Kolejnymi samochodami przyjechały Sugar, Arianna i Zafira.
Zafira była pełna zachwytu jak zobaczyła konie oraz budynki.
- Pięknie! Po prostu pięknie tutaj macie!- zachwalała.
- Dziękujemy- odpowiadała z uśmiechem Morgan. – Teraz tylko musimy czekać na Avi.
- A gdzie jest Kinio? Nie widziałam jej dziś. – Pytała Mitchie
- Kinio pojechała do miasta. Chyba nie zdąży wrócić na naszą przejażdżkę.
- O.. szkoda.. – odpowiedziały razem.
- Jedzie Avi! – Krzyknęła ze śmiechem Sugar.
- No to jesteśmy w komplecie. Zaraz ruszamy – powiedziała Morgan.
Gdy Avi zatrzymała swój samochód wszyscy wstali aby się z nią przywitać. Lecz ona najwyraźniej nie miała ochoty się ruszać. Gdy po kilku minutach nie było żadnej zmiany Arianna podeszła do jej samochodu.
- Eee.. Avi.. Wszystko ok.? –zapytała niepewnie
- Tak tak, po prostu leciała moja ulubiona piosenka i nie chciałam przerywać.- powiedziała Avi po czym zaczęła śpiewać jeden z kawałków Nightwish.
- You believe but what you see , you receive but what you give… Na na naaaa…
- Avi, zrób to dla dobra muzyki i nie śpiewaj..-śmiała się Morgan.
Po godzinie wspólnego przekomarzania i przygotowywania siebie oraz koni nadszedł czas na wyjazd w teren. Zza lasu zaczynały wychodzić  ciemne chmury i wyglądało na to że zaraz zacznie padać deszcz.
- Pośpieszmy się troszkę bo nie zdążymy dojechać do lasu i zacznie padać!- Powiedziała Morgan po czym zagalopowała po drodze prowadzącej do posiadłości Evolution Arabians. W ślad za nią poszły pozostałe konie. Tylko Avi nadal mruczała swoją piosenkę.
- AVI!!!- Odezwały się wszystkie naraz gdy Avi zaczęła się rozpędzać i śpiewać coraz głośniej.
- No dobra, dobra. Ojejku.. już nic nie mogę powiedzieć… – Wymruczała po czym dojechała do dziewczyn i klepiąc Mitchie w ramie krzyknęła – Berek!
- Nie no chyba nie chcecie się bawić w berka na koniach! A tak swoją drogą to niby czemu nie? – Pomyślała Morgan. –Mitchie gonisz!
- Mitchie troszkę zdezorientowana całą sytuacją podjechała do Arianny i lekko uderzyła ją w nogę.
- Berek!!  Haa!! – Wołała zadowolona Mitchie.
- Dziewczyny! Uwaga! Samochód jedzie! – Krzyknęła Layla która była już daleko z przodu chowając się w ten sposób przed łapiącą osobą.
Wszystkie zatrzymały się na poboczu i obserwowały majaczący się z daleka biały kształt.
- To kinio! – Powiedziała Morgan.
- kinio ma takie super auto? Ma gust ! – krzyknęła Zafira.
Gdy kinio była już dość blisko grupy na koniach zatrzymała się i wysiadła z samochodu.
- Cześć panny! Jak się jeździ? – zapytała kinio
- Cześć!- Powiedziały wszystkie. –Jeździ się super! Dołączysz się do nas?
- Chętnie bym się dołączyła, ale mam troszkę roboty w domu. A pyzatym zobaczcie. Zaczyna kropić deszcz. Trzeba wracać. Zobaczymy się w domu. –powiedziała i wsiadła do środka. Lekko dodała gazu aby nie przestraszyć koni a gry zbliżała się do grupy mrugnęła 2 razy światłami po czym zerwała samochód i ruszyła tak mocno że kamienie pod kołami znalazły się w powietrzu. Jeden z koni przestraszył się i zaczął wierzgać.
- Co za menda… – słychać było czyjś głos.
- woow! To było dobre!- powiedziała Mitchie.
- To co, jedziemy jeszcze kawałek i wracamy bo chyba faktycznie będzie padać…  - powiedziała Sugar.
W tym samym czasie w domu kinio taszczyła do domu to, na czym straciła całe przedpołudnie. Poszła do dużego pokoju i zdjęła stary telewizor na podłogę. Po chwili na jego miejscu został przymocowany nowy potężny płaski telewizor LCD. Po włączeniu go sama kinio była pod wrażeniem.
- Jest moc! Powiedziała zadowolona po czym wróciła do samochodu. Przyniosła jeszcze jedno dość duże pudełko.  Było to nowe Playstation wraz z przystawką wychwytującą ruch.
Po powrocie z terenu osoby nie mające ochoty na zabawę wsiadły do swoich samochodów i pojechały do domów. Lecz grupka osób które zostały wpakowały się do domu.
- Kinio! Jeste… śmy – przerwała Morgan widząc sprzęt który wisi na ścianie pokoju i krzątającą się wokół niego dziewczynę.
- Suprisee!! – krzyknęła kinio włączając potężny ekran.
Wszyscy wydali z siebie pomruk zachwytu.
- Ale to jeszcze nie wszystko! Avi, Mitchie.. chodźcie tu na chwilkę.
Gry podeszły kinio nakazała:  stójcie mniej więcej tu gdzie ja. Ale spokojnie, nie bójcie się. –kinio podeszła do sprzętu i  włączyła małe pudełeczko znajdujące się na telewizorze. Zapaliła się niebieska lampka.
- No dobrze- wzięła pilota i włączyła cały sprzęt. Na ekranie pokazał się mały tygrysek. – pogłaszczcie go jeśli chcecie – powiedziała do dziewczyn.
- Noo.. ale jak?
- O tak – powiedziała kinio stając przy dziewczynach wyciągając rękę do przodu i robiąc ruchy jak przy głaskaniu kota. Na ekranie pojawiła się ręka która faktycznie tego  tygryska głaskała. Po tym dziewczyny oszalały. Morgan z kinio poszły do kuchni aby przygotować jakieś jedzenie na ich wspólny wieczór. Gry były różne. Wyścigi samochodowe, głaskanie zwierzątek, pływanie łodzią a nawet jazda konna. Wszystkie bawiły się wspaniale a za oknem bardzo mocno padał deszcz.
 Około północy wszyscy poupadali na podłogę nie mogąc się ruszyć po wspaniałej zabawie. Avi spała na fotelu ze zwieszoną głową i wyglądała komicznie a Mitchie spała zwinięta w kłębek na dywanie Przed zaśnięciem wszystkie zgodnie twierdziły że to jeden z fajniejszych pomysłów na imprezę. Możliwe że najlepsza impreza w której brały udział. Tylko Kinio i Morgan siedziały i rozmawiały.
- Widzisz, nawet bez alkoholu dały się ululać, powiedziała cicho kinio po czym sama zasnęła.
- O tak… – powiedziała Morgan rzucając się na kanapę.