Wysiadłam z samochodu zmęczona jak nigdy. Mam dość … Już nigdy więcej nie puszczę go na zapomniane pastwiska. Nigdy. Podeszłam do przyczepy, otworzyłam ją i weszłam do środka. Wyprowadziłam Clementine, który zaciekawiony spojrzał na mnie i zarżał.
- No kolego, to był twój ostatni raz na zapomnianych pastwiskach. Nigdy więcej. Nigdy.
Pewnie chcecie wiedzieć o co chodzi? Więc w Crystal Perfect mamy tak zwane „Zapomniane Pastwiska”. Nazywamy je zapomnianymi, gdyż rozciągają się na wiele hektarów {w sumie nie wiemy na ile} oraz nie widać ich od strony stajni. Ponieważ Clementine jest ostatnio bardzo pracowity, więc dzisiaj puściłam go na zapomniane pastwiska. I to był błąd, bo gdy zaczęłam go wołać, to nie przyszedł. A przychodził zazwyczaj. Okropnie się przestraszyłam. Zaczęłam go szukać po pastwisku, ale go nie było. Wsiadłam w samochód i zaczęłam go szukać. Objeździłam całą najbliższą okolicę, wszystkie parki i lasy . I nic. Zadzwoniłam na policję. Przyjechali, więc poszliśmy razem na miejsce ucieczki. Zawołałam go jeszcze raz i po kilku minutach ogier galopował w moją stronę. Myślałam, że spalę się ze wstydu, a policjanci śmiali się ze mnie przez 10 minut. Ale znalazłam tego małego idiotę. Był cały brudny, ale na szczęście na lonże raczej nie musi być czysty. Zaprowadziłam go do koniowiązu i poszłam po kopystkę. Kiedy kopyta były już w stu procentach czyste, wzięłam lonżę i przypięłam mu ją do kantara. Poszliśmy na lonżownik i zaczęliśmy ćwiczenia.
- Dobra mały, na początek się trochę rozgrzejemy.
Przejechaliśmy kółeczko w stępie i zmieniliśmy kierunek. Potem kolejne. Clementine trochę się wlekł, jednak gdy tylko pokazałam mu bat przyśpieszył. Miał bardzo ładny ruch, wyjątkowo delikatny. Wow, nie zwracać w tym momencie uwagi na bród, który obklejał całą jego sierść, to nie lada wyzwanie. Po chwili kazałam mu iść kłusem. Zaczęliśmy od roboczego, jednak po chwili przeszliśmy do kłusa wyciągniętego. Bardzo ładnie kłusował, baaardzo ;) Zmieniliśmy kierunek i popędziłam go do kłusa zebranego. Jej, bardzo ładnie. Byliśmy już rozgrzani, więc zwolniłam go do stępa. Chwilkę sobie odpoczął i po momencie zagalopowanie. Niestety – kontrgalop. Nie musiałam jednak zmieniać nogi, bo ogierek sam się zorientował i zrobił lotną zmianę nogi. Po chwili galopu roboczego, kazałam mu maksymalnie wyciągać nogi. Galop wyciągnięty bardzo ładnie mu wyszedł. Clementine był już trochę zmęczony, a ja zauważyłam, że dochodzi już dwadzieścia po. Zwolniłam go do stępa i spuściłam go z lonży. Przez dziesięć minut stępował, kłusował i galopował, robił co chciał. Jednak kiedy minęło 10 minut, złapałam go i zaprowadziłam na pastwisko ogierów. Nie miałam ochoty go czyścić, jeśli za godzinę musiałabym robić to jeszcze raz. Odniosłam więc lonżę na miejsce i wróciłam do stajni wypuścić resztę ogierów i Just Call Me Baby.