001. Trening z Boksi w Summer Berry Stable - 28.03.13

 Słońce świeci, ptaszki ćwierkają… Po prostu żyć nie umierać! Piękna pogoda na trening… Udałam się do stajni po Cocktail którą miał mi przygotować Matt. Tak więc zabrałam kobyłkę, sprzęt (lonża, długi bat, i inne pierdoły) i udałyśmy się na zakryty lonżownik. Na miejscu było chłodniej przez zacienienie ale ciekawskie promienie i tak wkradały się do środka grzejąc mi plecy. Mniejsza o to. Podpiełam klaczy lonże i wysłałam ją pod ścianę. Na długiej lince starałam się pilnować żeby szła z należytą energią i nie ignorowała mnie. Po rozstępowaniu w prawo, gdy widziałam że arabka ładnie pracuje pozwoliłam jej zakłusować. Szła od początku równym tempem z oczywistą dla niej gracją, delikatnie zanurzając kopyta w podłożu. Nie musiałam praktycznie wcale jej pilnować. Byłam zadowolona że nie będę musiała się zmęczyć ot co. Czyste zagalopowanie od komendy i rozgrzewka w tym chodzie. Po dziesięciu kółkach zmiana strony i stęp. Klacz w dalszym ciągu zachowywała się jak należy jednak było widać że doskwiera jej lekkie zmęczenie. Być może przyczyniła się do tego temperatura jednak i tak trzeba było przyznać że klacz nie ma kondycji… Dałam jej trochę odpocząć i nakazałam przejście do szybszego chodu. I znowu.. Trochę rozgrzewki po czym galop. Widząc że kobyłka jest już padnięta, pozwoliłam jej zwolnić. Zabrałam ją do stajni gdzie przekazałam stajennemu który zabrał siwą pod myjkę.